Godzina 1:40, Chicago, 23 dni bez zupy pomidorowej, 16 dni w podróży. Dotarłyśmy do celu naszej podróży- miasta mafii, muzyki, prohibicji oraz największej na świecie grupy polonijnej. W drodze do Chicago nasza ostatnia stacją było Indianapolis- miasto wybrane także przypadkowo i jak sama nazwa sugeruje- znajdujące się w stanie Indiana. Po zebraniu wielu pozytywnych opinii o Chicago, postanowiłyśmy na jego rzecz zdradzić poczciwe i bardzo ładne swoją drogą miasto Indian, ale spędziłyśmy tam jeden bardzo intensywny dzień z rzeko i wieczorną zabawą w tle. Naszym hostem był Flouder- nauczyciel fotografii na tamtejszym uniwersytecie. Poznawszy prace artystyczne Floundera, mamy głębokie przekonanie, że nas także mogłaby czekać kariera uniwersytecka, a nawet widzę redaktor Dobrosielską z tytułem profesora zwyczajnego. A oto jego oficjalna strona: http://www.photoflounder.com/
Zostały nam jeszcze dwa dni, żeby znaleźć to, co prawdziwie, ciekawe i nieco bardziej finezyjne, niż picie piwa, co bardzo lubimy, acz proces ten prawie w każdym miejscu jest podobny i przynosi podobne skutki, czy odbywa się w Jastarnii, czy też nad jeziorem Michigan. Ostatnie dni mocno związane są z przebywaniem z innymi ludźmi, a najbardziej cieszymy się z Agaty i z Andrzeja oraz faktu, że w końcu możemy być bardziej oryginalne, a także naturalne w naszych opowieściach i przestać używać znudzonych już sentencji, że wycieczka taka awesome oraz że naprawdę grejt. Cieszymy się też z naszego ostatniego hosta- Nicka, który jest człowiekiem radia i publicznie na łamach naszego bloga, który ma aż 7 (słownie: siedmiu) obserwatorów- serdecznie mu gratulujemy, że jego podkasty znajda się w radiu australijskim. Chicagowski człowiek radia tworzy takie nagrania: http://loveandradio.org/ .
A my pod koniec podróży nieco spłukane, z przedziurowanymi tenisówkami z H&M, z lekko śmierdzącymi ubraniami, przejmujemy chwilowo hedonistyczny merican style. Sprytny obserwator ujrzy zabawę, konsumpcje oraz wszelaką rozpustę od Indianapolis do Chicago.
Obok nas leży pożyczona książka "Ethnic Chicago" i mamy nadzieję zjeść jutro zupę pomidorową w Jackowie. Chociaż jeszcze tam nie byłam, czuje duży podziw dla ludzi, którzy zdecydowali się tak daleko zamieszkać. Ale o tym i innych ważnych sprawach w następnym odcinku.
Z placu boju
Nathan
p.s. Zadzwoń na numer 911911911911911 i odpowiedz na pytanie, skąd są dwie dziewczyny z plecakami. Do wygrania roczny zapas masła orzechowego oraz wczasy odchudzające w pensjonacie "Rose and Breakfast". Proponowane odpowiedzi, których udzielają przypadkowi, niezrzeszeni mieszkańcy:
A. z Rumunii [sic!]
B. z Rosji
C. z Francji
D. ze Szwecji
E. ze Szwajcarii
oraz uwaga hit- z Anglii.
http://www.photoflounder.com/internetspantheon.html - na przyklad drugie od gory...
OdpowiedzUsuńnie wiem, czy dam rade reszte...
What about the 2nd from the top?
OdpowiedzUsuńIt was fun having you two visit! Sorry Irene got in your way later!