poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Bardzo szybki raport!

Halo, tutaj nadaje  Megan, superwajzorka grupy obsługującej toalety w Graceland. Jest u nas  19:11 i za pół godziny jedziemy na nasz ulubiony dworzec Greyhound, aby udać się nocą (!) do Indianapolis. Spędziłyśmy z redaktor Dobrosielską dwa dni w Memphis i grzechem byłoby (a lepiej tutaj nie grzeszyć, wszak wszędzie wiele kościołów), gdybyśmy zostawiły po pobycie tutaj kilka zdawkowych zdań. Zatem jest to dopiero zapowiedź pogłebionej relacji z Memphis, a główne rozdziały mojej pracy magisterskiej, pt. "Dlaczego benzyna w USA jest za droga, a mimo wszystko- tylko czarni ludzie jeżdżą autobusami" będą pełne bluesa i ducha Johnnego Casha, do którego zapałałam goracym i płomienneym uczuciem. Ale to dopiero ze stanu Indiana, w którym szcześliwie powinnyśmy znaleźć się jutro rano.

Uprzejmie donoszę i uskarżam się na brak zainteresowania moją osobą absolutny i totalny- po prostu zero, żadnego spojrzenia, żadnego mrugnięcia okiem. Za to redaktor D. zostanie chyba wkrótce afrykańską królową, bo wszyscy chcą się z nią żenić. Nie wiem, czy nasza przyjaźń to przetrwa. Dementuje także fakt, abyśmy były niezmiernie bogate i ciągle jadły, bo faktycznie jedzenie często pojawia się na naszych zdjęciach. Jemy umiarkowanie, a jedzenie w w różnych miejscach jest w takiej samej cenie, jakbyśmy chciały być
 porządnymi polskimi kucharkami i codziennie je przygotowywać- poza tym- BŁAGAM- gdzie można dostać na śniadanie jednocześnie omlet, ziemniaki oraz tosty z masłem? Musimy te kulinarne fantazje naszych przyjaciół uwieczniać za każdym razem.

Memphis było niesamowite i wciąż przeżywam muzyczną stronę tego miasta.

Aha, no i mieszkałyśmy u Aarona- nauczyciela angielskiego, który (uwaga!) miał polską żonę. Rozwód jednak nie spowodował, że nienawidzi polskich dziewcząt. Aaron jest także szczęśliwym posiadaczem małego kotka Paulo, więc przez 2 dni mogłyśmy piszczeć i przytulać to małe zwierzątko do woli.

I muszę wyznać, że mam bardzo duży ojczyźniany weltszmerc.



c.d.n.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz