środa, 13 lipca 2011

Nie jesteśmy w Mediolanie...





Ale też jest fajnie. A nawet bardzo fajnie, tylko oko już nie daje rady dziś, bo cała doba bez snu i zmiana czasu i głowa zaspana po onirycznych podejściach w samolocie. 1919619076189 razy odpowiedziałyśmy na pytania o właścicieli bagażu, cel podróży, miejsce, w którym ostatni raz się pakowałyśmy i czy nikt obcy nie dotykał naszych plecaków swoja złą dłonią. Zatem bardzo zmęczone, mentalnie zmolestowane przez wielu celników i obrońców Ameryki- JESTEŚMY. Przyjechałyśmy turystycznie, działalności terrorystycznej nie prowadzimy od zeszłej zimy. Nasz pierwszy adres to Greenpoint. Dobranoc Polonio!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz